Planowanie strategiczne wymaga wizjonerskiego podejścia do rzeczywistości, jest to dość trudne zadanie, bo wymaga nie tylko wiedzy, ale przede wszystkim wyobraźni połączonej z logiką, które to pozwolą na bliskie prawdopodobieństwu określenie przyszłości.

Można zadać sobie pytanie: na co nam ta wiedza? Przecież zarabiać trzeba tu i teraz, osiągać wyniki sprzedażowe i finansowe, eskalować zyski, inwestować…. I to jest właśnie ten moment, w którym najlepiej sprawdza się szklana kula u wróżki, a żeby było już zupełnie zabawnie, są  przedsiębiorcy korzystający z tego „profesjonalnego” doradztwa i w ten sposób szukający odpowiedzi: jak rozwijać swoją firmę?

Na równi ze szklaną kulą postawić można bardzo racjonalną, ale pozbawioną logiki i wyobraźni, wiarę  w cyfry pojawiające się na papierze: tu i teraz, tak jakby czas miał się zatrzymać, a dane były zawieszone w próżni. I to jest właśnie objaw choroby niektórych zarządów zwanej brakiem wizjonerstwa, stąd wizja firmy często przypomina majaki chorego w gorączce lub już zupełnie nieprzytomnego.  Mówiąc kolokwialnie znane są korporacje, które ta choroba powaliła, choćby Nokię czy IBM. Są też firmy, które wizjonerstwu zawdzięczają spektakularny sukces. Flagowym przykładem jest tu oczywiście Apple postawiony przez Steve Jobs’a na nogi.

Schodząc niżej z piedestału korporacyjnych gigantów na polskie poletko biznesów powstałych w cudownych 90-tych latach transformacji, które z sukcesem wznoszonym na  fali wzrostu gospodarczego pędzącego „od 0 do bohatera” szczęśliwie dotarły do „nastych” lat XXI wieku i dziś stają w obliczu zmian technologicznych, społecznych, kulturowych,  ba pokoleniowych i muszą (?) albo i nie…, w każdym razie powinny, wyznaczyć sobie nowe strategie i nowe metody ich realizacji. Niestety często, wpatrzone w radosne słupki wzrostu, nie widzą nawet takiej potrzeby. Sprawdzone od lat metody komunikacji w postaci reklamy prasowej, ulotek, katalogów, inwestycji w personel sprzedaży dają im poczucie bezpieczeństwa i pewność słusznej drogi. Uważnie patrząc pod nogi nie dostrzegają… urwiska. A ono z każdym rokiem zbliża się nieuchronnie.

Internet w Polsce wystartował w 1991 roku – pokolenie początku lat 90-tych w tym roku kończy studia i wchodzi na rynek pracy, za 5 – 6 lat będą główną siłą nabywczą. Czego pragną i w co wierzą? Czy są to czytelnicy kolorowej prasy, widzowie tkwiący przed szklanym ekranem, by o 20.00. obejrzeć ulubiony serial? Czy słuchają porad „kobiety za ladą” 😉 ? Pewno nie – to pokolenie bloga, Facebooka, Allegro, Snapchata, laptopa i smartfona, szybkości, wielości i łatwości.

Wiele polskich firm (polskich, bo nasz kapitalizm jest stosunkowo młody i mało doświadczony) ma 5 lat na to, by dostrzec potrzebę, stworzyć  i wprowadzić nowe strategie „spotkania się” ze swoim potencjalnym klientem w rzeczywistości rynkowej, którą trzeba sobie wyobrazić.

Pięć lat i dużo, i mało, ale co, jeśli nie zacznie się od dziś?

Magdalena Maćkowiak